wtorek, 1 marca 2016

rozdział 2

Dodaję z rozpędu kolejny rozdział mam nadzieję, że przekona to kogoś do czytania :)


Mari nie dawała za wygraną krzycząc do swojego porywacza, który odwrócił się i z lekkim uśmiechem powiedział:
- Jak mam pokazać ci dowody, nie wychodząc z tego pomieszczenia? Kobieto zastanów się chwilę myślisz, że zawsze mam wszystko przy sobie? - oblała się rumieńcem wstydu i usiadła na łóżku, milcząc. Był taki władczy, że onieśmielał ludzi wokół. Kiedy zrozumiała, że była w nim zakochana, odrzuciła go z wielu powodów. Jednym z nich była nadmierna władczość, chęć rządzenia również kobietą, która była u jego boku. Widziała te kobiety które były posłuszne jak niewolnice i irytowało ją to, bo ona nie byłaby w stanie się tak zachować i tym samym nie nadawała się na jego kochankę, choć on myślał inaczej. Musiała znaleźć sposób żeby go oświecić, aby zrozumiał, że nigdy nie będzie taka i że nie ma to najmniejszego sensu. Może wtedy ją wypuści i życie będzie toczyło się dalej swoim torem. Po niedługiej chwili wrócił z pendrive`m w ręku.
- Tutaj mam wszystko, czego potrzebujesz, aby dowiedzieć się prawdy. Chcesz zostać sama? - patrzył na nią pytająco, patrząc jak kiwa przecząco głową. Rek wzdycha podchodzi do telewizora, chwilę stoi klika w urządzenie, aż pojawia się obraz.
- To jest kilkuminutowy film, który został nagrany w twoim domu. Nie unoś się już. Nie, moi ludzie nie włamali się do twojego domu. Pamiętasz jak miałaś popsuty telewizor? Mój pracownik wtedy zjawił się, aby go naprawić i wmontować kamerę w twojej sypialni jak i reszcie pomieszczeń. Jak dobrze pamiętam wpuściłaś go, a sąsiadka Lilian po jego wyjściu zamknęła twój dom, prawda? Zdążył w całym domu pozakładać kamery. No nie złość się. Jeszcze nie i nie na mnie, złotko. – Mari już nie miała ochoty na dyskusje. Bała się zobaczyć tego co Irek chciał jej pokazać. Jeśli okaże się, że mężczyzna z którym chciała ułożyć sobie życie, zdradzał ją, pożałuje, że się urodził i to nie za sprawą mafiosa.

Wstęp i rozdział 1

Witajcie Ci którzy dotarliście tutaj.

Krótko i na temat :) Romans i jeszcze raz romans, będę wstawiać tutaj też jakieś miniatury, które gdzieś sobie leżą na dnie jakiegoś folderu.


Nie przedłużam, miłego czytania. :) 

Kobieta o długich brązowych włosach związanych beżową gumką wyszła z Fresk Market z dwoma siatkami zakupów po jednej w każdym ręku, a na ramieniu dodatkowo miała torebkę. Była to zima roku 2000 kiedy to śniegu było po pas, a mróz w nocy dochodził do minus osiemnastu. Ledwo zdążyła wyjść z parkingu sklepowego, gdzie nie sięgały kamery podjechał biały mały dostawczy samochód. Mariana nie zwróciła na niego uwagi, będąc całkowicie pochłonięta planami na wieczór. Nie zwróciła uwagi również wtedy, gdy ciężarówka otworzyła drzwi i wysiadło z niej dwóch potężnych mężczyzn, o atletycznej budowie. Nie zdążyła krzyknąć, gdy jeden ją obezwładnił a drugi popsikał jej gazem na twarz po którym straciła przytomność.

-Witaj słoneczko. Jak się cieszę, że mam cię w końcu tylko dla siebie. – otworzyła oczy, nie wiedząc gdzie się znajduje i co się dzieje. Mari rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła po chwili, że nogi ma swobodnie przywiązane do łóżka, chociaż może nimi ruszać to nie wyjdzie, bo jedna ręka również była przywiązana tasiemką do jednej z kolumien ogromnego łóżka. Naprzeciwko łóżka stał imponujący mężczyzna w granatowym garniturze, białą koszulą i ciemnym krawatem. Jego włosy były jednym huraganem koloru zbożu na głowie, a oczy jak lazury przyciągały spojrzenie okolone ciemnymi rzęsami. Znała tego człowieka, niestety. Próbowała wiele razy o nim zapomnieć, gdy już myślała że się od niego uwolniła wracał do niej znowu jak bumerang w postaci plotek. Wyglądał jak grecki bóg i miał takież wymagania. Poznali się jako dzieci w szkole podstawowej do której chodzili. Nie trudno było się poznać biorąc pod uwagę, że we wsi w której mieszkali, była jedna szkoła i jedna klasa z każdego poziomu. Już od małego wierzył, że jest mu przeznaczona, a im bardziej na nią naciskał tym Mari bardziej się do niego zrażała. Aż w końcu go znienawidziła, zapomniała o dawnej przyjaźni i miała go dosyć. Przed pięcioma laty, kiedy byli w dobrych stosunkach w szkole średniej poprosił ją o rękę, a ona zbyła go innymi zobowiązaniami nauką, pracą i innymi rzeczami. Twierdziła że są za młodzi na związki i w głębi duszy nie chciała cierpieć. Widziała jak traktuje kobiety. Przelotne znajomości, nic trwałego. Póki była tylko przyjaciółką mieli dobre stosunki i nie było konieczności zrywania ich, póki sobie nie ubzdurał, że są sobie przeznaczeni i tylko z nim będzie szczęśliwa, co zostało nagrodzone śmiechem. Irek obiecał sobie że zrobi wszystko, aby była jego. Po szkole nie miał ani znajomości, ani pracy, więc nie miał czym zaimponować przyszłej kobiecie swojego życia, toteż zniknął z pola jej widzenia i postanowił spotkać się z nią w dniu kiedy będzie w stanie zaspokoić każdą jej potrzebę i założyć z nią rodzinę.

-Irek? To naprawdę ty? Co ja tu robię? Proszę cię rozwiąż mnie, co to za maskarada? – Ana nie należała do cierpliwych, co zresztą bardzo pociągało szalonych mężczyzn, takich jak Ireneusz. Czuł wyzwanie i wiedział, że z taką kobietą życie nigdy nie będzie nudne, nawet jak skończy swoją nielegalną działalność.
- Poznałaś mnie bezbłędnie Mari. Tęskniłaś za mną? Tyle lat się nie widzieliśmy. Wiesz tak bardzo cię pragnąłem jako szczeniak, którym byłem wychodząc ze szkoły średniej. Tak brzydko mnie potraktowałaś wtedy. Miałaś mnóstwo wymówek. A teraz zostaniesz moją żoną i nic mnie nie powstrzyma. – uśmiechnął się uwodzicielsko ukazując białe zęby.
- Chyba sobie kpisz. Nigdy nie będę twoją żoną! Postradałeś zmysły, myślałam że te głupie pomysły już dawno wyleciały z twojej głowy. W moim domu już na pewno wezwano policję i zgłoszono moje zaginięcie! Nie boisz się konsekwencji? Znajdą was moment. Mój chłopak Radek …- czarne oczy Mari ciskały błyskawice w stronę rozmówcy, którego oczy się śmiały.
- Kochanie kogo chcesz oszukać myślisz, że zabrałem się do zadania niedokładnie? Już się boję tego twojego nędznego chłoptasia, który przyprawia ci rogi, o ile ty jesteś na nocnej zmianie w pracy. Wiem, że wynajmujesz sama kawalerkę, a Radkiem zaraz się zajmiemy.
- Kłamiesz! Radek nigdy by mnie nie zdradził. Mówił…że mnie kocha. Naprawdę jest szczery... Ufam mu, specjalnie tak mówisz, żebym była złamana i wtedy będziesz dla mnie taki okropnie dobry i myślisz, że padnę ci w ramiona? Kpina. Nie stać cię na coś lepszego? Masz jakieś dowody? To pokaż, proszę bardzo.
- Owszem dysponuję dowodami obciążającymi twego chłoptasia. Uwierz nie chcę patrzeć jak cierpisz. Zapewne uważasz mnie za człowieka, który z lubością przygląda się cierpieniu po plotkach, które zapewne doleciały i twoich uszu. Lecz mylisz się co do mnie. – odwrócił się do niej plecami i skierował w stronę bogato zdobionych drzwi.
- Zaraz! Gdzie ty idziesz? Nie zostawiaj mnie tu! Miałeś mi wszystko wytłumaczyć! Irek Ty draniu!


Jeśli jest ktoś chętny zbetować tekst to proszę napisać w komentarzu :)